piątek, 2 grudnia 2016

Test kuchenek BCB Crusader, Tatonka, Optimus, Primus


Zapewne wielu z Was zastanawia się jaką wybrać kuchenkę , czy w ogóle ją posiadać, kiedy się przyda. 
Uważam,że są przynajmniej dwa powody, dla których warto mieć tego rodzaju sprzęt :
- nie zawsze mamy czas na rozpalanie ogniska, np. na 3 godzinnym wypadzie do lasu , takim "po robocie ", pewnie Wam się zdarzają, mnie często. Zdaję sobie sprawę, że w tym czasie można rozpalić ognisko i zagotować wodę w czajniku, ale..
- no właśnie, nie zawsze, nie wszędzie jest to możliwe, w wielu miejscach w ogóle nie wolno go rozpalać, wynika to z przepisów dotyczących "korzystania" z lasu, regulaminów Parków Narodowych, z faktu, że możemy akurat znajdować się na terenie prywatnym, że nie ma miejsc wyznaczonych do tego celu itd., czy zwyczajnie nie mamy na to ochoty.
- powody można mnożyć, ale nie one są przedmiotem rozważań.
Zapyta ktoś dlaczego nie termos? Przecież to tylko spacer do lasu. No cóż, dochodzi kwestia upodobań indywidualnych. Z moich obserwacji wynika, że prędzej czy później smak napojów z termosu pogarsza się, choćby sprzęt był z najwyższej półki i bardzo zadbany. Do tego sam proces przygotowania np. kawy w terenie sprawia mi przyjemność. W zestawieniu nie omawiam "poważnej" kuchenki na paliwo ciekłe, uważam, że to temat na osobny artykuł.

Prezentuję cztery, w oparciu o własne doświadczenie z ich używaniem i prosty test: 

1.Kuchenka polowa na paliwo stałe Crusader - paliwo Esbit 
2.Kuchenka spirytusowa Tatonka - spirytus 96 % , 50 gram
3.Kuchenka Optimus Crux - gaz uniwersalny Primus
4.Kuchenka Primus Gravity III - gaz uniwersalny Primus 

W przypadku kuchenki Tatonka zastosowałem osłonę przeciwwietrzną zrobioną z kubka stalowego kupionego w sieciówce. "Ruszt" wykonałem z dwóch pasków metalu. Palnik Optimusa osłoniłem oryginalną osłoną tego producenta, a Gravitty III moją ulubioną, składaną osłoną, niestety nie pamiętam jakiego producenta               (poświęcę jej jeszcze kilka słów).
Wodę gotowałem w stalowym garnuszku Tatonki 500ml oraz tytanowym Snow Peaka 830 ml. W przypadku Crusadera zrezygnowałem z osłony, gdyż kuchenka stanowi ją sama w sobie i z innego niż dedykowany garnuszek (ze względu na kształt dopasowany do kuchenki).Do garnków wlałem 400 ml wody - na dwie kawy z mlekiem.

Temperatura powietrza wynosiła 3 stopnie , padał drobny deszcz ,wiał słaby, ale wyraźnie odczuwalny wiatr.

Wnioski : 
Kuchenka Crusader  - w panujących warunkach podpalenie kostki paliwa krzesiwem było niemożliwe, także po rozkruszeniu, zapałka również się nie sprawdziła, ostatecznie zapaliłem ją przy użyciu zapalniczki . Uzyskanie płomienia trwało około 10 sekund,a kolejne 15 zajęło pełne rozpalenie. Od tego momentu do wrzenia minęło 10 min. 52 sek. Podczas spalania paliwa wydziela się " chemiczny" zapach, który moim zdaniem przeszkadza. Zużyłem całą kostkę, a na dnie kuchenki pozostał wyraźny osad.
                                                                                                                                                                  
Kuchenka spirytusowa Tatonka - podpalenia spirytusu dokonałem iskrami z krzesiwa, osiągnięcie pełnego płomienia trwało 35 sek. Czas od postawienia garnuszka do wrzenia wyniósł:
- dla garnuszka Tatonka :  6 min. 28 sek.
- dla tytanowego Snow Peaka : 5 min. 53 sek.
Zużyłem 25 ml. spirytusu.

Palnik Optimus - zapalania dokonałem iskrami z krzesiwa (przyznam, że zwykle robię to zapalniczką. Uzyskanie pełnego płomienia jest właściwie natychmiastowe, w warunkach zimowych stosuję gaz zimowy). Płomień ustawiony tak by nie wystawał poza dno garnka. Czas potrzebny do zagotowania wody wyniósł :
- dla garnuszka stalowego Tatonka : 5 min. 10 sek.
- dla garnuszka tytanowego Snow Peak : 3 min. 41 sek.

Kuchenka Primus Gravity III z osłoną przeciwwietrzną składaną (parę słów o osłonie - pozwala na " zamknięcie w niej palnika z garnkiem, można ją przyszpilić do podłoża, jest na tyle wysoka, że pozwala na osłonięcie także większych garnków i na tyle szeroka, że bez problemu osłoni patelnię, podczas przygotowania większych posiłków. Osłona dostarczana fabrycznie to pasek blachy, moim zdaniem zbyt niski, do tego gniecie się, a tego zwyczajnie nie lubię).
Zapalenia dokonałem zapalniczką , pełen płomień pojawia się natychmiast. Warto zwrócić uwagę na fakt, że gaz dostarczany giętkim przewodem do palnika jest wstępnie podgrzewany przez płomień , co zwiększa wydajność sprzętu, istotne choćby w niskich temperaturach.
Czas potrzebny do osiągnięcia wrzenia wyniósł :
- garnuszek stalowy Tatonka : 4 min. 43 sek.
- garnuszek tytanowy Snow Peak : 3 min. 22 sek.

Na koniec kilka uwag na temat przenoszenia opisywanego sprzętu.
W Crusaderze pociągnął mnie płaski kubek, w który wchodzi klasyczna manierka Nalgene . Całość możemy przenosić w pokrowcu na manierkę, włożymy tam również kawę, cukier itd. Problem pojawia się z upakowaniem buteleczki z mlekiem. Właściwie nie ma takiej możliwości. Dla mnie to sprawa istotna, ponieważ nie lubię mleka w proszku,czy gotowych napojów zawierających kawę rozpuszczalną, cukier i "mleko". W pokrowcu przeniesiemy także paliwo, ale jego zapach (nawet gdy jest szczelnie zawinięte w folię,schowane w pudełeczku itp), "wchodzi" w materiał .


Tatonka to nostalgiczny powrót do dawnych kuchenek spirytusowych , z którymi wielu z nas miało do czynienia. Jeśli jej używam ( raczej rzadko ), przenoszę w pokrowcu firmy Maxpedition, przeznaczonym do jednolitrowej butelki Nalgene. W skład zestawu wchodzą :spirytus 100ml ,butelka stalowa 0,8 l,zestaw Snow Peak mini solo lub garnuszek Tatonka i kubek Zebry. Bez problemu mogę też zabrać mleko, np.w piersiówce, czy małej buteleczce.

                                   

Wadą kuchenki jest małe, bo małe , ale jednak delikatne przeciekania na łączeniu miski z palnikiem, które zmusza do przenoszenia jej w pozycji roboczej (oczywiście jeśli chcemy w niej transportować paliwo, gdy zlewamy je do buteleczki, nie ma problemu). Z podobnym zjawiskiem spotkałem się w innych konstrukcjach tego typu. Powtarzam , wyciek jest minimalny, ale trudno go nie zauważyć.



Palnik Optimus Crux to sprzęt używany przeze mnie najczęściej, przede wszystkim na krótkich wypadach , bez przygotowywania większych posiłków. Razem z butlą 100 g.  stanowi zestaw o kompaktowych rozmiarach.Przenoszę go w pokrowcu Maxpedition lub po prostu w torbie czy plecaku.
Butlę stawiam na rozkładanym krzyżaku zrobionym z dwóch blaszek, ponieważ stabilność zestawu przy tak małej podstawie pozostawia wiele do życzenia (istotne zwłaszcza przy szerszym naczyniu, czasem używam litrowy czajnik GSI). 



Kuchenka Primus Gravity III  to "kombajn", który sprawdza się wtedy, gdy trzeba przygotować posiłek (nie mam tutaj na myśli podgrzewania, tylko gotowanie, smażenie itd.).
Po zamknięciu nóżek nie zajmuje wiele miejsca, ale mimo wszystko stanowi element wymagający osobnego przenoszenia. Moim zdaniem jest rewelacyjna, sprawdza się w trudnych warunkach, przydatna przede wszystkim na dłuższych wypadach lub gdy gotujemy wodę w czajniku dla 3 - 4 osób.

Zarówno w tym przypadku oraz w każdym, w którym mamy do czynienia z palnikiem, należy uważać by go nie zalać, nie zapiaszczyć itd. W przeciwnym razie wiele czasu stracimy na jego suszenie i czyszczenie. Warto także zwrócić uwagę, na to w jakim naczyniu gotujemy wodę, ma to istotny wpływ na czas procesu. W moim porównaniu widać dużą różnice miedzy garnuszkiem stalowym i tytanowym.

Wierzę, że mój artykuł pomoże Wam przy wyborze kuchenki właściwej dla siebie. To sprzęt rzeczywiście przydatny, zarówno dla "zwyczajnych" turystów jak i tych, którzy lubią spędzać więcej czasu w terenie. Pamiętajmy by dobrze sprecyzować własne potrzeby i nie kupować przedmiotów na wyrost, będą leżały w szafie lub ciążyły nam w plecakach bez uzasadnienia. Warto przemyśleć zakup i nie zaopatrywać się w pierwszą lepszą kuchenkę - bo tańsza. Wydamy dwa razy! Lepiej poczekać i "uzbierać" na porządny sprzęt. Nie zapominajmy także o tym, że nie gadżety stanowią o naszym zainteresowaniu turystyką, czy bushcraftem, a praktyka, poszukiwanie rozwiązań i otwarcie na doświadczenia innych. Swoją przygodę z turystyką i lasem zaczynałem wiele lat temu, od najprostszych rozwiązań, zresztą o innych w tamtych czasach nie było mowy..

Osobny tekst poświęcę czajnikowi Kelly Kettle, już teraz zapraszam do zapoznania się z nim. Pozdrawiam Piotr


















niedziela, 27 listopada 2016

Nóż Mora Classic i krzesiwo


Nóż Mora Classic to jeden z popularniejszych noży używanych w turystyce. Zarówno przez zwyczajnych śmiertelników, jak ludzi pochłoniętych pasją bushcraftu.. Nie ma sensu opisywanie jego konstrukcji , cech , walorów użytkowych gdyż są powszechnie znane. Moją uwagę zwrócił fakt,że nożyk "nie współpracuje" z krzesiwem. Krzesanie iskier częścią tnącą jest mało rozsądne, a zaokrąglony grzbiet skutecznie uniemożliwia pocieranie pręta krzeszącego. Rozwiązanie? Banalnie proste - wystarczy zeszlifować grzbiet pilnikiem w taki sposób,by powstał kąt prosty na łączeniu boku klingi i grzbietu. Po zakończeniu grzbiet przegładzamy drobnym papierem ściernym. Robota łatwa,szybka i przyjemna,a efekt gwarantowany ! ( Przypominam o BHP ! Nóż powinien być umocowany w imadle).







Zamek Gryf w Proszówce


Podróże po Dolnym Śląsku zawsze są ciekawe. Ten region to skarbnica zagadek, tajemnic, pięknych miejsc. Każdy znajdzie to coś dla siebie, coś, co go poruszy, zafascynuje. W czasie jednej z wędrówek trafiłem do Zamku Gryf w Proszówce . Ulokowany na wzgórzu, był niegdyś jedną z potężniejszych warowni obronnych Okręgu Kwisy, a jego historia sięga XII w. Nie będę zagłębiał się w tematy historyczne, myślę że źródeł informacji jest wiele, choćby w sieci.
 Dziś zamek to ruiny, adaptowane do zwiedzania przez obecnych właścicieli. Z tego co słyszałem, trochę trudniej zwiedzić go po sezonie, trzeba umawiać się telefonicznie, ale warto wykazać się cierpliwością i odwiedzić to miejsce,także dla pięknego widoku na Karkonosze.
Ruiny - ale jakie !Wspaniałe ! Dla wszystkich zainteresowanych historią regionu, architekturą, turystyką czy fotografią.  Stanowi niewyczerpane źródło wrażeń w każdym z tematów.
Zapraszam to obejrzenia kilku moich zdjęć z tego miejsca. Do dzielenia się swoimi wrażeniami,opowieściami.

fot.Piotr Rubisz
fot.Piotr Rubisz

fot.Piotr Rubisz
fot.Piotr Rubisz
fot.Piotr Rubisz
fot.Piotr Rubisz
fot.Piotr Rubisz
fot.Piotr Rubisz

sobota, 26 listopada 2016

Witam na blogu poświęconym szeroko rozumianej turystyce. W miarę możliwości i czasu chcę poruszać tu tematy dotyczące podróży bliskich i dalekich. Staram się zwrócić uwagę na piękne zakątki naszego kraju, ale także zawrzeć porady związane z przygotowaniami do wędrówki, radzeniem sobie w trudnych sytuacjach na szlaku, czy to w czasie leśnej wędrówki, czy pobytu w mieście. Z racji mych zainteresowań, dużo uwagi poświecę obcowaniu z lasem i fotografowaniu. Zapraszam do lektury i rozmów.


fot. Piotr Rubisz